Wybierając się w Południowy Tyrol warto zapoznać się z dawnymi obrazami tego regionu nakreślonymi przez naszych rodaków, aby zrozumieć fenomem tamtejszej okolicy. Zapoznajmy się więc teraz z realiami podróży XIX-wieczną koleją do uzdrowiska, a w następnym odcinku przyjrzymy się winogrodnictwu fachowym okiem korespondenta „Ogrodnika Polskiego”.
Interesującym świadectwem rozwoju regionu Południowego Tyrolu jest opis peregrynacji kolejowej z Poznania do Davos w celach kuracyjnych (opublikowanej na łamach Warty w 1878 r.). Opisywane tu obserwacje poczynione zostały 18 i 19 października roku 1877, tak więc ćwierć wieku po uprzednio prezentowanym opisie.
Zacznijmy od emocji towarzyszącym podróży przez przełęcz Brenner, opis trasy mieści się zresztą w kanonie wyznaczonym przez pierwszy polski opis podróży do Południowego Tyrolu.
Każda podróż z ziem polskich do Południowego Tyrolu musiała zahaczyć o Bozen. Oto obserwacje naszego podróżnika-kuracjusza.
Jako godne polecenia wspomniano Kaltern – do dziś warto tam wstąpić po wina, a o słynnej stygmatyczce wiedzą dziś już zapewne tylko nieliczni.
Terlan – słynny ze swego wina, czyż nie jest idyllą dla strudzonego podróżnika? Oceńcie sami!
Na koniec Meran – olśniewający, wszak to perła Południowego Tyrolu.
Stosowane tam kuracje winogronowe budzą i dziś dobre skojarzenia, nie dziw więc, że ściągało tam wielu rodaków. Zatem kilka migawek z życia merańskiego kuracjusza:
Czyż można się dziwić wobec powyższego, że w XIX wieku ludziom powszechnie wydawało się, że świat niezmiernie się skurczył? Swoją drogą – jeśli by nie było Internetu, to czy można by dziś w Meranie przeczytać jakiś krakowski dziennik, dajmy na to Dziennik Polski?
Z pewnością na usta ciśnie się pytanie, jakie winogrona mogli spożywać spragnieni zdrowia kuracjusze. Prawdopodobnie stosowano tam rozpowszechnione wówczas winogrona odmiany Vernatsch. Więcej tamtejszych o winogronach i winogrodnictwie w kolejnym odcinku z relacją korespondenta „Ogrodnika Polskiego”. Zapraszam już niedługo!