„Zbrodnia i wina” to najnowsza książka Michała Bardela o winach w cieniu win rozbudzających ciemne namiętności i prowadzących na drogę przestępstwa. Już pierwszy rzut oka na spis treści uświadomił mi pewien dotkliwy brak (książka pojawiła się dopiero co na rynku, nie miałem więc co prawda jeszcze czasu przeczytać całości, ale znaczna część tematów jest mi znana z felietonów z Czasu Wina).
Możemy więc zapoznać się z pasjonującymi historiami występnych odruchów mieszkańców ziem takich jak Burgundia, Bordeaux, Mozela, Dolina Rodanu, Langwedocja, Szampania, Szwajcaria,Piemont, Toskania, Kreta, Izrael a nawet Południowa Afryka. Cały świat niemalże – a gdzie nasza część Europy?!
Czyżby wino budziło w Środkowej Europie tylko wzniosłe uczucia, zachwyty, cmokania, no może co najwyżej małe rytualne sprzeczki w rodzinie znawców i smakoszy? Czyżby nasza część Europy tak uwzniośliła naturę ludzką, że nie powstają tu żadne naganne odruchy na widok uwodzicielskiego wina?!
Sytuację tłumaczę sobie tak, że zapewne żarliwa miłość do ziem byłej C. i K. monarchii, nakazała szanownemu PT Redaktorowi Naczelnemu taktownie przemilczeć nieco kłopotliwe historie z naszej części świata. Spieszę jednak dodać, że i tu działy się interesujące i intrygujące przypadki. Niejako na entrée przed lekturą wspomnianego winnego pitawala proponuję więc trzy smakowite rodzime historie, każda ze swoistym „smaczkiem”.
Najpierw historia z Warszawy, czyli złodziejska Wielkanoc.
Kradzież na rzecz wspólnej, świątecznej uczty… Czyż to dziś nie budzi jakiejś nutki wzruszenia?! Dziwić jedynie może to, że z jakimś przekąsem odnotowano obecność wina w złodziejskiej „dziupli”. Kąśliwa uwaga „… a nawet i wino” miała ukazać bezczelność złodziejskiej szajki?
Na drugą „przekąskę” historia ze Lwowa, zwykle pokrywanego grubą warstwą lukrowanych wspomnień. Tym razem trzeba przyznać, że w tej z pozoru bezdusznej notce prasowej ujęto niemałą fantazję złodziei. I dziś zestaw win wydaje się oczywisty dla każdego pełnokrwistego amatora win, nieoczywisty niech pozostanie zaś sposób nabycia tychże butelek.
Swoją drogą – ukraść 41 flaszek wina z kawiarni, czyż to nie brzmi fantazyjnie? Dla miłośników Lwowa dodam, że Esplanade mieściła się przy ul. Karola Ludwika 19.
A na koniec zabawna historyjka, oczywiście z kradzieżą w roli głównej i błyskawicznym morałem. Tym razem z Wiednia, ówczesnej stolicy szampańskich zabaw. Jak widać, nie każda kradzież kończyła się ponuro…
Na razie niech będzie tyle. O krakowskich winnych przestępstwach wypada obecnie taktownie milczeć. A po tym entrée do czytania niezwykłego przewodnika po winach i zbrodniach (winnych) zachęcić może również najnowszy wpis na blogu M. Bardela.
Pingback: Kupiec winny przed wiekiem i dziś (Tadeusz Cieśliński vs Marek Kondrat) | Winne tradycje w kulturze polskiej
Pingback: Zbrodnia i wina | czaswina.pl