Wiosna w pełni – zatem czas najwyższy na jabłecznik (zwany dziś powszechnie cydrem). W Polsce ma on interesującą, choć mało znaną historię kulturową. Dziś już pewnie każde większe dziecko wie, że cydr pojawił się w Polsce w XIX wieku – tak bowiem pouczają tyleż poważnie co błędnie, niedrogie buteleczki z Owada.
Nieznana kulturowa historia cydru w Polsce
Jabłecznik ma u nas historię dłuższą niż wspominana na „owadzich” buteleczkach, jednak wciąż jest ona słabo znana. Czy sącząc jabłecznik macie świadomość, że bywał on narzędziem walki patriotycznej? I wcale nie chodziło o zagospodarowanie naszych jabłek, których nie chciał zły rosyjski imperialista.
Najbardziej interesujące dla mnie jest to, że jeśli pisano u nas o jabłeczniku (lub o siostrzanym gruszeczniku), to albo podawano przepisy, albo poruszano… kwestie społeczno-moralne.
Moralna i społeczna przydatność jabłecznika uwidoczniła się na ziemiach polskich w XIX wieku. Wódczane pijaństwo, kwitnące pod opieką zaborców, zbierało u nas fatalne żniwo społeczne. Było ono skutecznym sposobem osłabiania polskiego społeczeństwa, jego degeneracji i wyniszczenia ekonomicznego.
Jabłecznik i gruszecznik okazały się dla moralistów, reformatorów i patriotów doskonałym narzędziem dla wyrwania polskiego narodu z niewolniczych okowów okowity. Pojawił się bardzo trzeźwy pomysł – zamiast nierealnej i nieludzkiej abstynencji skierować pragnienia ludu na coś i przyjemnego i bezpiecznego, czym niełatwo się upić. Jabłecznik był jednym z najlepszych wyborów – tani, dostępny dla najbiedniejszych, łatwy do samodzielnego wyrobu i… trudny do upijania się. Czyż to nie oryginalny pomysł – zaprząc jabłecznik w służbie odnowy narodu, w służbie na wskroś patriotycznej?!
Jabłecznik z perspektywy oświeceniowego pastora
Zanim kolejna klęska powstańcza miała otworzyć szansę przed warszawskimi pozytywistami i ich sztandarowym odkryciem pracy organicznej, kilkadziesiąt lat wcześniej podobne pomysły wcielane były w życie na Śląsku Cieszyńskim. Protestancka gospodarność (oparta na bezgranicznym szacunku do Boga, Jego stworzenia i pracy ludzkiej) połączona z ideami oświeceniowymi stała się antycypacją idei pracy organicznej.

Karol Fryderyk Kotschy (Koczy) (1789-1856) – teolog protestancki, botanik, działacz na rzecz kultury polskiej na Śląsku Cieszyńskim (fot. Wikipedia)
Pastor Karol Kotschy działał przez większość życia w Ustroniu i nie ustawał we wspieraniu kultury polskiej. Wydał on w roku 1844 w Bernie interesującą książeczkę, w której zachwalał na wszelkie sposoby zalety uprawy drzew owocowych (jabłoni i grusz).
Oto motto jego książki
Dziś słowa te można zapisać następująco:
„Nie mów, że masz już zagospodarowaną swą działkę, dopóki jest jeszcze na niej choć jedno miejsce, na którym mogłoby stanąć drzewo owocowe”.
Główna myśl autora była bowiem bardzo prosta – uprawa drzew owocowych może być doskonałym środkiem na wzmocnienie ekonomii gospodarstwa rolnego. Myśl swą uzasadnił nad wyraz pieczołowicie, analizując wszelkie sposoby wykorzystania owoców.
Ważną kategorię produktów stanowiły jabłecznik i gruszecznik. Uważał je za trunek „zdrowiu dogodny, pokrzepiający i rozgrzewający”, który może konkurować z niezłym winem. Kotschy nie tylko zachwalał te napoje, ale podawał również dokładne przepisy. Obok zwykłego cydru opisał także technologię wytwarzania wzmacnianego wina z jabłek. Bazowała ona na znanym od wieków zagęszczaniu moszczu przez gotowanie (odparowanie). W ten tani sposób zwiększano zawartość cukru, co przekładało się na większą moc wyrabianego wina.
Co ciekawe, Kotschy znany był jako zagorzały działacz antyalkoholowy, założyciel Bractwa Trzeźwości. Zapisał się w historii publikacją głośnego kazania „Gorzkie kapki [tj. łzy -PP], ale zdrowe, dla tych, którzyby się chcieli opamiętać z pijaństwa między ludem naszym lub się go wystrzegać„. Jak widać mimo walki z gorzałką mógł on równocześnie promować kulturę wytwarzania i spożywania jabłeczników oraz gruszeczników.
Uprzedzając pytania zainteresowanych cydrowników donoszę, że na jabłecznik Kotschy zalecał wszelkie jabłka, które mogą być długo przetrzymywane. Szczególnie polecał natomiast jedną z odmian, późnodojrzewającą. Czy ktoś wie coś o współczesnej uprawie tej odmiany w Polsce?

Pastor Kotschy na cydr polecał jabłka Wellington (inne nazwy: Duke of Wellington, Wellington’s Reinette, Winter Hawthornden, Dumelow’s Crab, Dumeller’s Crab, Normanton Wonder)
Cydr z perspektywy krakowskiego konserwatysty
Nadszedł czas na kilka uwag o konieczności promowania spożycia jabłecznika i piwa w duchu konserwatywnym. Spisał je w roku 1888 prof. Józef Kleczyński i opublikował na łamach „Słowa Polskiego”. Tak oto, co krakowscy myśliciele spod znaku Stańczyka postrzegali zalety wspomnianych napojów:
Jak widać pomysły na rozwiązanie problemu alkoholizmu nie są nowe – często chyba jednak nie jesteśmy tego nazbyt świadomi. Co ciekawe – konserwatyści dostrzegali zalety reklamy cydru. Jak w tym kontekście określić dzisiejsze obawy wokół reklamy cydru? Hiper-ultrakonserwatyzm czy zwykła hipokryzja?
Życzę wielu owocnych patriotycznych przemyśleń przy złocistym jabłeczniku lub gruszeczniku
PS. Książka Kotschy’ego dostępna jest w Śląskiej Bibliotece Cyfrowej, skąd pochodzą prezentowane wycinki.
Reblogged this on Piwo i Cydr and commented:
Kolejny świetny artykuł o cydrze na blogu Winne Tradycje. Polecamy!