Światło odgrywa niezwykłą rolę w dziejach ludzkości. Bez światła nie było by cywilizacji – przypominano wielokrotnie w tym roku. Wszak wciąż mamy jeszcze międzynarodowy Rok Światła, uchwalony rezolucją ONZ. Święta zaś, to doskonała okazja do refleksji i zadumy nad światłem. Przecież wszystkie religie przepojone są metaforami luministycznymi, a i w warstwie kultu światło odgrywa od samego zarania dziejów kluczową rolę.
Święta Bożego Narodzenia kierują na wiele sposobów naszą uwagę ku światłu. W tradycyjnie odczytywanym fragmencie Ewangelii słyszymy o pasterzach: „chwała Pańska zewsząd ich oświeciła”. Bóg przychodzący do ludzi przynosi światło. Symbolem tego światła jest również gwiazda, która rozjaśnia umysły Mędrców i wskazuje im drogę do Betlejem. Ówcześni uczeni dzięki światłu naturalnemu odnajdują drogę do Boga.
Zagłębieni w świąteczno-luministycznych rozważaniach zawędrować możemy i do następującego pytania: Cóż ma zatem wspólnego światło i wino?
Smak światła
Wino to światło słońca uwięzione w wodzie – miał ponoć mawiać Galileusz. Dziś po wiekach prof. Pszczółkowski podobnie stwierdza, że „kieliszek wina zawiera 3 mole najlepszych fotonów światła”. Wino zatem i dawniej i dziś postrzegane było jako silnie związane z ulotną materią światła. Było światłem rozświetlającym ciemności duszy…
Myśląc o winie i świetle nie zawsze jednak skojarzenia mogą być korzystne. Przecież możemy pomyśleć o zjawisku zwanym przez Francuzów „goût de lumière” (dosłownie: posmak światła). To mniej lub bardziej ewidentna wada wina zabutelkowanego, które poddane zostało naświetlaniu światłem naturalnym lub sztucznym (polecam interesujące refleksje W. Bońkowskiego o „smaku światła„). Ilekroć serce bolało na widok butelek wina intensywnie naświetlanych, naświetlanych tak pieczołowicie niemal jak to mają w zwyczaju czynić z sobą miłośniczki coraz już mniej popularnych solariów. Choć sama materialna strata nie zawsze jest dotkliwa, to najgorsza jest świadomość ile osób może w ten sposób skutecznie zrazić się do wina.
Sądzę, że doskonałym wskaźnikiem rozwoju naszej kultury wina będzie to, czy w naszych sklepach na osiedlach wino będzie traktowane odpowiednio. Jeśli mogę czegokolwiek życzyć wszystkim Szanownym Czytelnikom, to tego, abyśmy szybko dożyli takich czasów, że wiedza ta będzie powszechna, jak wiedza o tym jak traktować np. mleko. Czy rok wystarczy? Nie wiem. Warto jednak uświadomić sobie, że bez tak prozaicznych (na pozór) rzeczy, Polska długo unurzana będzie jeszcze w chocholim tańcu wokół piwa i wódki.
Młodopolski blask wina
Światło odgrywało i odgrywa jednak jeszcze jedną, niezwykle ważną rolę dla kultury wina. To światło ukazuje suknię wina, daje też pierwsze wrażenie o winie. Wrażenie, które przez wieki decydowało o budowaniu opinii o winie (pomarańczowa rewolta próbuje wywrócić ten stan rzeczy).
Barwa, klarowność – to cechy rezonujące w duszy technokratów. Blask wina, to własność trudno wymierna, transcendująca naturalistyczny opis wina. Blask wina przyciągał uwagę miłośników wina jak i poetów.
W nurcie neoromantyzmu, który sławił rodzime pierwiastki kultury, znalazło się również i miejsce dla kultury wina. To piękny ślad tego, jak kultura wina zakorzeniona była w kulturze naszych przodków.
Blask wina w kontekście świąt Bożego Narodzenia (dawna nazwa: Gody) w 1904 r. we Lwowie poetycko naszkicował Leopold Staff:
Co prawda wiersz ma cel pedagogiczny – wszak to „Przypowieść o ptakach niebieskich” – ale pięknie oddaje wesołość ukrytą w blasku wina.
A oto jeszcze jedna próbka młodopolskiej poezji, tym razem z łamów Lamusa z roku 1910. Kasprowicz w cyklu „Chwile” pięknie nakreślił nastrój oczekiwania i grę światła ujawniającą blask wina:
Dziś wiemy, że światło pozwala zwalczać jesienną chandrę. Jednak od dawna wiedziano, że blask wina bywał źródłem wewnętrznej siły i nadziei.
I jeszcze jedna odsłona blasku wina – tym razem w kontekście radości weselnej. Tym razem w wydaniu klasycyzującego Jana Pietrzyckiego. Motyw gry światła w winie, cudowny blask winnego złota, to jedne z piękniejszych obrazów w naszej literaturze sprzed wieku.
Blask tokaju na Święta
Wszystkim Czytelnikom życzę odnajdywania blasku prześwitującego w szarościach codzienności. Wierzącym – życzę wytrwałości w poszukiwaniu światła Bożego, a wszystkim – odnajdywania światła prawdy. Niech blask prawdy wyzwala z ciemności błędu i zalewającego nas kłamstwa, półprawd i ogłupiającego marketingu.
Jeśli ciekawi jesteście, jakie wino polecam na Święta, to zapewne nie zaskoczę nikogo polecając wino tokajskie. W tym roku miłościwie na stole królować będzie wytrawny Tokaj Samorodni z winiarni Pendtis. A do czego je polecić?! Polecam do rozmyślań o świetle i prawdzie – w sam raz na Święta. Przecież nie samą konsumpcją żyje człowiek…
A jako pożywkę dla rozmyślań o Polsce i tradycjach polecam „Dumę o Wacławie Rzewuskim” Juliusza Słowackiego, pisaną z głębi rozbiorowej nocy. Dziś czasy są inne, ale zawsze dobrze znaleźć czas na zadumę nad przeszłością i dla przyszłości…
Raz, starym zwyczajem pomarłych już rodzin,
Ten Emir arabski w dzień Pańskich narodzin,
Na sianie, za stołem, przyjaciół swych kołem
Połamał opłatek i spożył.
A potém, jak przodków święcono zwyczajem,
Wniósł toast nadziei stoletnim tokajem:
„Żyj, Polsko, wiek sławy!” Wtem goniec z Warszawy
Przyleciał – zawołał: „Kraj ożył!”
Cytaty pochodzą z publikacji znajdujących się w zbiorach Jagiellońskiej Biblioteki Cyfrowej i Wielkopolskiej Biblioteki Cyfrowej.
Powinieneś z tym orędziem wystąpić dzisiaj w TV. Wesołych Świąt Bożego Narodzenia!
Pełnych radości, nadziei i pokoju Świąt!