Winiarski Blog Roku Magazynu Wino 2014!

Jeszcze tydzień temu byłem zupełnie pewien, że ostatni weekend października spędzę w Krakowie i z oddali będę kibicował laureatom konkursu Magazynu Wino. Tymczasem wiele się zmieniło i znalazłem się w Warszawie, w samym centrum wiru wydarzeń. Zupełnie dla mnie niespodziewanie blog o winnych tradycjach otrzymał  główną nagrodę Grand Prix Magazynu Wino 2014.

GP2014_548px

 

Niespodzianka – po wielokroć

To wielka radość, chciałbym więc na wstępie podziękować nieznanej Czytelniczce/nieznanemu Czytelnikowi, która/który zgłosił mój blog do konkursu (tyle udało mi się dowiedzieć w Redakcji). Bez jej inicjatywy nie było by więc mowy o żadnym konkursie. Dziękuję również tym wszystkim, którzy oddali głos na „Winne tradycje”. Przyznaję, że w tym roku z wielu powodów nie zamierzałem startować, a o tegorocznej mojej kandydaturze dowiedziałem przypadkiem – wszystko było jednak w zgodzie z regulaminem. Nie mógłbym jednak zignorować głosu Czytelników, zatem ze stoickim spokojem poddałem się więc woli losu. Los rzucił mnie jednak do Warszawy  – i to co w mojej opinii miało zerowe prawdopodobieństwo nagle stało się faktem.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Statuetka w tym roku zachwyciła mnie – wielkie wyrazy uznania dla projektanta. Przypomina ona lekko wygiętą płytkę – jakby fragment wycięty z większej całości. Wprawne oko historyka sztuki już po awersie rozpozna nawiązanie do najstarszego polskiego zabytku ukazującego wyobrażenie winorośli.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Rewers natomiast w pełnej krasie pozwala zachwycić się pięknym romańskim wyobrażeniem sceny tłoczenia wina. Zapewne już wiecie – tak, to wyobrażenie pochodzi ze słynnych Drzwi Gnieźnieńskich. Bordiura z motywem winnicy to niezwykły świadek początków sztuki winiarskiej w Polsce. Z mroku dziejów wyobrażenia te przemawiają wciąż z dużą siłą ekspresji, a koncentrycznie ułożone winne łozy stanowią ramę sceny tłoczenia opartą na motywie idealnych okręgów. Czyż winna łoza nie jest tu symbolicznym obrazem doskonałych sfer niebieskich? Winna łoza pełna jest na tym przedstawieniu życia, rozgałęzia się, wydaje owoce, wypuszcza liście. Jest też zręcznie wykorzystana jako punkt oparcia robotnika w winnicy – trzyma się on łozy, aby nie stracić równowagi w dynamicznej scenie deptania winogron. Symboliczna praca w winnicy Pańskiej i oparcie na tym, który jest krzewem winnym – symbolika jest tu niezwykle gęsta.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Wyobrażenie to jest nieodmiennym świadectwem wszczepienia Polski w kulturę chrześcijańską i zrośniętą z nią kulturę wina. Pomyślcie – dzieło sięga aż czasów Mieszka Starego… Czyż mogło być coś bardziej ideowo pasującego do winnych tradycji?! Kolejny miły wyrok losu.

Otrzymałem również elegancką i praktyczną nagrodę od firmy Tomasz Miszczak – dekanter do win czerwonych i białych (i to znów kolejny uśmiech losu). Dekanter w pomysłowy sposób pozwala na ochładzanie zawartości – pomysł jednak nie jest zupełnie nowy bo analogiczne rozwiązania stosowano niegdyś we włoskich karafkach na wino.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Kraków zwycięża w Warszawie

Nie wypada mi komentować osądów redakcji w sprawie blogu, zatem kilka słów o innych nagrodach. A te wskazują duży stopień obiektywności. Wyraźnie nagrody GP Magazynu Wino wyszły daleko poza rogatki Warszawy – to dla mnie wyraźny sygnał, że Magazyn nadal trzyma się w praktyce koncepcji pisma ogólnopolskiego.

To co, uderzało w wielu rozmowach to konstatacja wyraźnie zarysowującego się podziału na polskiej scenie winiarskiej. Podział na Warszawę i resztę Polski. Z drugiej strony podział ten w jakiś sposób wpisuje się w historyczne ramy najsilniejszych polskich tradycji. Wyraźnie odrębnie zarysowuje się Kraków. Słowa o Centralnej Europie, o „cysorzu”, o „(Pra)Babce Austrii”  można sobie rzucać na wiatr, ale prawdziwym sprawdzianem są realne decyzje konsumenckie. Dawna Galicja wyraźnie ciąży ku winom z dawnych ziem c. i k. monarchii. Zapewne to wyraz nieco innych tradycji i nieco innych preferowanych wartości.

Kraków rzeczywiście został wyróżniony na wielu polach. Nagrodę za zasługi dla polskiego winiarstwa otrzymała Agnieszka Wyrobek-Rousseau i Srebrna Góra. Nagrodę „Importer roku” otrzymał krakowski „The Fine Food Group”.

Złoty medal w kategorii win słodkich otrzymał niesamowicie elegancki, złożony i szczodry eiswein od Markusa Hubera… oczywiście z Austrii. Srebro w tej kategorii zdobył Tokaj Aszu 6P 2007 Dobogo. Z pamiętnikarskiego obowiązku wspomnieć wypada, że podium win różowych zdominowała Austria: srebro pojechało do Styrii (wciąż Austria), i do Süd Tirol (formalnie już nie Austria, ale umlaut-Italien).

Zachwyt i uznanie dla klasy zwycięskiego białego słodkiego wina (do lewej G. Kurczewski "Blisko Tokaju", Stephanie Berecz z  Kikelet Pince i  Sławomir Hapak - zwycięski importer).

Zachwyt i uznanie dla klasy zwycięskiego białego słodkiego wina (do lewej G. Kurczewski „Blisko Tokaju”, Stephanie Berecz z Kikelet Pince i Sławomir Hapak – zwycięski importer).

Oczywiście nie będę wiele pisał o tym, że zwycięski region jest mym ulubionym. Czy pamiętacie jeszcze, że leżał w c. i k. monarchii? Czy pamiętacie, że tam rozpoczynał swą karierę wojskową Józef Szwejk (którą zrządzeniem losu zakończył w Przemyślu)? A bardziej serio – czy pamiętacie, że było to miejsce pielgrzymek zdrowotnych naszych prapradziadków? Jeżdżono tam często i zawsze zachwycano się sadami i winnicami w pięknym entourage’u przyrody. Jednym słowem: Och, Tyrol! A tych, którzy nie czytali o dawnych peregrynacjach do Bozen i Meranu (via Terlan) zapraszam do lektury: wpisu o podróżach do Tyrolu, wpisu o tyrolskich uzdrowiskach i o perfekcyjnej tyrolskiej sztuce ogrodniczej.

Zwycięski importer - Paweł Woźniak z Krakó Slow Wine. Po lewej i prawej silna galicyjska reprezentacja.

Zwycięski krakowski importer – Paweł Woźniak z Krakó Slow Wine. Po lewej i prawej silna galicyjska reprezentacja.

Największą radość sprawiło mi to, że w Warszawie dosłownie wygrał Kraków. Tak, mam na myśli wytrawny tokaj biodynamiczny z wytwórni Pendits, noszący nazwę Krakó, czyli… Kraków. Co więcej sprowadzany przez Krakó Slow Wine. Zdobył złoty medal w kategorii najlepsze wino białe (51-100 zł). Pisałem o tym winie i sądzę, że ta nagroda była w pełni zasłużona. Szkoda, że tokaje samorodne (wytrawny i słodki) nie dostały medali – po prostu brakło dla nich kategorii, a te istniejące do nich nie pasują.

 

Degustacje Grand Prix

To temat sam w sobie na długą opowieść. Zamek Ujazdowski stał się w ubiegłą sobotę rzeczywiście winiarskim centrum Europy, w którym krzyżują się najróżniejsze nurty. Ten wpis pewnie i tak jest już zbyt długi – opowiem więc tylko  o zaskoczeniu winami z Armenii (o Tyrolu pewnie bym szybko nie skończył).

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Wina z Armenii

Pierwsze zetknięcie z winem z Armenii w piątek zdecydowanie nie było dobre – nie miałem ochoty zanurzać się w acetonowo-lakierowe otchłanie. W sobotę zrozumiałem, że większość tych win potrzebuje o wiele więcej czasu, niż wcześniej mogłem im dać. Odnalazłem w nich zaklętą dionizyjską radość życia – wyznaczającą dla mnie specyfikę dużej części win z Europy Środkowo-Wschodniej. Wina z Armenii potrzebują długiego napowietrzenia, aby ujawnić oryginalny bukiet, ale warto wejść z nimi w niespieszny dialog. Trzeba pozbyć się uprzedzeń, spróbować zrozumieć wschodniego ducha, silniejszego niż zachodnie ratio. Trudno porównywać je ze znanymi winami z tradycji zachodniej. Ale przecież ponoć na ziemiach dzisiejszej Armenii jeszcze patriarcha Noe sadził pierwszą winorośl… Jak tam było, tak tam było, w każdym razie nadszedł czas na małą, acz uroczą ciekawostkę historyczną.

O tym, że Noe sadził winorośl na stokach góry Ararat wiedzą chyba wszyscy. Niektórzy może wiedzą, że fakt ten wykorzystał nawet w argumentacji naukowo-filozoficznej nasz słynny oświeceniowy myśliciel Hugon Kołłątaj. Kto nie wiedział, niech zajrzy do dzieła: X. Hugona Kołłątaja rozbiór krytyczny zasad o początkach rodu ludzkiego (1842). Któż jednak wiedział, że w Paryżu sprzedawano… wino z winorośli pochodzącej wprost od tej zasadzonej jeszcze przez Patriarchę?!

Nie znacie tej historii?! Zatem przeczytajcie – tak oto opisał ją w 1869 r. dominikanin o. Sadok Barącz w książce Rys dziejów ormiańskich:

Ormianie-Barącz-Rys_dziejów_Ormiańskich_s_265

W ten sposób zainaugurowana została właśnie nowa rubryka „winne kurioza”. A sam tekst pokazuje, że choć Ormianie mieli duży wkład w handel winem w Rzeczpospolitej, sami z winiarstwem raczej nie byli kojarzeni, a ich wina raczej nie docierały na nasze stoły i nie były nawet bliżej znane.

Wracając z historycznej wycieczki nadmienię, że na mnie szczególne wrażenie zrobiło białe wino Avagini Blanc. Jest to wino wzmacniane,  pochodzi z autochtonicznego szczepu Khatun Kharji i wytworzone zostało w winiarni Maran. Wzmacniane destylatem z wina z tegoż samego szczepu, destylat starzony był zaś w dębie przez 7 lat. Całość niezwykle harmonijna – byt zawieszony pomiędzy winem a likierem na winiaku. Jak w starożytnej teorii harmonii mamy dwa różne elementy zespolone wspólnym ogniwem – tym łącznikiem jest zestaw aromatów kwiatowych pochodzących od winogron. Co interesujące – twórca nazywa go winem półsłodkim, co jeszcze ciekawsze – zaleca podwójne zastosowanie. W temperaturze 5-10 C – jako wino na aperitif, a w temperaturze 18-22 C – jako wino deserowe. Wino z dwoma punktami optimum – to chyba niezbyt częste zjawisko. Kompozycja potężna, acz aromatycznie nienachalna, silna acz radosna, urocza ale nie przesadzona, cukru bardzo dużo, ale w odczuciu wino jest zaskakująco żywe. Dłuższe napowietrzenie pozwala na otwarcie się uwodzących aromatów, a dobra kwasowość sprawia, że smakuje się je z dużą przyjemnością. Jeśli wyzbyć się uprzedzeń – naprawdę może dać wiele radości w zimne jesienne i zimowe wieczory. I cóż z tego, że importer też przyjechał z Krakowa!

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Złoty urok – choć dla niektórych może trudniejszy do zrozumienia

O Południowym Tyrolu pisałem już wiele. Jednym zdaniem – moje Grand Prix powędrowałoby do Tenuta J. Hofstätter! Laudacja może zostanie kiedyś napisana. W każdym razie, jeśli los zawiedzie was do Traminu, koniecznie zobaczcie kieszonkową winicę w centrum miasta z wszystkimi możliwymi klonami traminera i tramineropodobnymi.

*  *  *

A co do planów na przyszłość… może napiszę coś o przemycie wina przez cesarski kordon za czasów zaborów. Jeśli choć dla jednej osoby jest to interesujący temat, to jest to godne podjęcia – przy okazji z reguły ukazuje się wiele interesujących historii. Oby tylko udało się znaleźć jakieś materiały na ten temat, na pewno łatwiej napisać o przemycie wina w czasach staropolskich. A bardziej serio – postanowiłem nadal pisać, wciąż dla samej przygody pisania. Jeśli nadal będziecie chcieli czytać, nadal będzie to dla mnie największą nagrodą.

 

PS. Nagrodę otrzymałem dzięki Magazynowi Wino. Dekanter zasponsorowała firma Tomasz Miszczak. Otrzymałem też zaproszenie na wyjazd do niemieckich winnic sponsorowany przez Deutsche Wein Institut. A wino Maran Special Blanc otrzymałem od importera Wina Armenii.

12 myśli nt. „Winiarski Blog Roku Magazynu Wino 2014!

  1. Drogi Pawle, z całego serca gratulujemy otrzymanej nagrody! Cieszymy się, że oryginalność, nieszablonowość i erudycyjny charakter „Winnych tradycji w kulturze polskiej” zostały docenione. Już teraz czekamy na kolejne historie!
    Magda i Janusz

    • Drodzy Magdo i Januszu,
      Dziękuję za miłe słowa i za inspirujące rozmowy. Bez nich z pewnością nie wpadłbym na pomysł pisania! Gratuluję wytrwałości w czytaniu!
      Z pewnością należy się jakaś nagroda-niespodzianka dla trójki najdłużej zapisanych Czytelników (komputer podpowiada, że to już dwa lata i dwa miesiące) – szczegóły ustalimy w odpowiednim czasie.
      A kolejne historie są już w drodze… oby tylko życia wystarczyło na pisanie!

    • Dziękuję – to wielki zaszczyt zastąpić na podium tokajski blog. Trzy lata temu nie dałbym wiary, że coś takiego jest w ogóle możliwe. Rzeczywistość bywa zaskakująco złożona!

  2. Serdecznie gratuluję….Poza żłopaniem wińska zdarza mi się czasem z przyjemnością zagłębić w historię tego co w kieliszku ,miejsc i ludzi ,którzy mi te cuda stworzyli. Tutaj – u Ciebie- jest ku temu najlepsza okazja.

  3. Znane na razie szczegóły nagrody/wyjazdu reporterskiego są takie: fundatorem jest Deutsche Wein Institut. Zatem wyjazd jest do winnic niemieckich. Nasz zeszłoroczny laureat, Gabriel Kurczewski odbył podobną podróż pod koniec sierpnia i oprócz wizyt w winnicach miał okazję spędzić kilka godzin w Wiesbaden na degustacji win z siedlisk klasy grand cru producentów zrzeszonych w stowarzyszeniu VDP. Oczywiście nie wiem, czy przyszłoroczna podróż będzie kopią tej z 2014, ale znając DWI, z pewnością da szanse na ciekawe degustacje i spotkania.
    Jeszcze raz gratuluję i pozostaje mi tylko żałować, że nie mieliśmy możliwości pogadać w ostatni weekend.
    Wierzę, że wkrótce znajdą się ku temu lepsze warunki, spokój i odpowiednia butelka 😉
    Pozdrawiam serdecznie
    Tomasz Prange-Barczyński

    • Dziękuję za miłe wiadomości o jeszcze jednej nagrodzie. Wyjazd do winnic niemieckich jest dla mnie bardzo interesujący. Na pewno za mało do tej pory pisałem o tych winach, więc będzie doskonała okazja aby coś w tej sprawie zmienić.
      Również żałuję, że nie było okazji do jakiejś rozmowy – niestety działo się tak wiele, że chyba nie było szans (wyrazy uznania – cała Redakcja miała naprawdę dużo pracy!). Mam więc nadzieję, że niebawem warunki będą lepsze, czas będzie nieco mniej nasycony, a wino – przynajmniej tej kwestii jestem raczej spokojny 😉
      Z serdecznymi pozdrowieniami, PP

Dodaj odpowiedź do Tomasz Prange-Barczyński Anuluj pisanie odpowiedzi